Bohaterowie przegrali
Jest rok 1863; do jednej z wsi wkracza oddział carskiego wojska. Na rozkaz dowódcy żołnierze spędzają tam mieszkańców. Oficer odczytuje rozporządzenie władz o poborze do wojska. Słychać lament kobiet, niektórzy mężczyźni próbują uciekać. To słynna branka, od której rozpoczęło się Powstanie Styczniowe.
Tak samo rozpoczęło się w Muzeum Wsi Radomskiej widowisko historyczne "Gloria Victis 1863". Potem występujący w rolach historycznych członkowie grup rekonstrukcyjnych z wielu miast w całym kraju, pokazali kolejne epizody powstańcze: "Wici", "Pożoga" (to walka 26 mohylewskiego pułku piechoty, podjazdu kozackiego, szwadronu dragonów z oddziałem powstańczym), "Biwak powstańczy" i na koniec "Śmierć pułkownika". Ten ostatni to ostatnie chwile życia płk. Dionizego Czachowskiego.
Autorzy scenariusza podkreślali, że nie jest to wierne odtworzenie żadnej z historycznie udokumentowanych bitew. Chodziło bardziej o oddanie klimatu epoki.
- Wiemy, że w tych czasach nie stosowano już wici, jako sposobu organizowania się powstańców. Podobnie nie używano armat, a płk. Czachowski zmarł w listopadzie, kiedy nie było jeszcze śniegu - tłumaczy pomysłodawca widowiska Przemysław Bednarczyk.
Ani śnieg, ani zimno nie przestraszyły radomian, którzy od kilku lat przyglądają się powstańczym walkom. Tak było i teraz. Wszyscy znali również zakończenie: bohaterowie ponieśli klęskę.