Reklama
Reklama
Reklama

Historyczny dzień Radomia

27 stycznia 2007
Czwartek 25 stycznia 2007r. powinien przejść do historii Radomia. Tegoż bowiem radomscy posłowie od lewa, przez centrum do prawa ponieśli solidarnie ręce w górę i przycisnęli ten sam przycisk (pomyliło się tylko jednej posłance z Samoobrony) podczas głosowania.

Głosowania, które decydowało tym, czy Radom dostanie w tym roku 10 mln zł z budżetu państwa na prace przygotowawcze związane z budową obwodnicy południowej. Nie zawahali się nawet parlamentarzyści PiS-u, choć obowiązywała ich dyscyplina partyjna, a posłanka Lucyna Wiśniewska przekonała do głosowania „za” osobę z innego okręgu wyborczego. Nic dziwnego, że autor poprawki budżetowej, senator Andrzej Łuczycki z PO dziękował wszystkim, w tym tak bardzo sceptycznemu do niedawna Markowi Suskiemu.

Jest wiec z czego się cieszyć. Z 10 mln, to oczywiste, ale przede wszystkim z solidarności, jaką wykazali przedstawiciele wszystkich ugrupowań, w sytuacji, gdy chodzi o nasze wspólne sprawy. A jeszcze kilka dni wcześniej, m.in. podczas sesji rady miejskiej, wywijali grabkami i łopatkami w piaskownicy. Czy już przestali na dobre? Obawiam się, że niekoniecznie. Senator Łuczycki nadal ma za złe prezydentowi Andrzejowi Kosztowniakowi, że ten – jak wyraził się polityk Platformy w czasie sesji – zachowuje się tak, jakby miał kiedyś łopatkę, a teraz dostał koparkę i nie umiał sobie z tym poradzić. Jednym słowem – w sprawie obwodnicy nie zrobił nic.

Mamy się z czego cieszyć, choć cieszylibyśmy się bardziej, gdyby o urazach, osobistych animozjach i nie zawsze zdrowych ambicjach nasi wybrańcy zapomnieli na zawsze.

Bożena Dobrzyńska