Przyniosły śpiwory i materace
Zapowiadany na dziś na godz.9 strajk pacjentów okazał się bardzo skromną manifestacją, choć już kilka dni temu przed wejściem do budynku i na holu pojawiły się plakaty z informacjami. Można w nich przeczytać m.in.: „żądamy przerwania strajku lekarzy, pracujecie albo zróbcie miejsce dla innych! My chcemy tylko żyć!”.
Pacjentów, którzy zdecydowali się dołączyć do prostetu jest dosłownie kilkunastu. - Ludzie zobowiązali się, że przyjdą, a jak przyszło co do czego jest nas bardzo niewielu. Nie rozumiemy, dlaczego boją się głośno protestować? - dziwią się Anna Gawlik i Maria Korcz reprezentujące Społeczny Komitet Praw Pacjenta. Ale ciagle mają nadzieję, że przyłączy się do nich więcej osób. - Jeśli lekarze do nas nie wyjdą, będziemy cały czas stać przed wejściem - krzyczą. Kobiety przyniosły ze sobą nawet materace i śpiwory. Rozłożyły je na holu i jeszcze raz zapowadają, że nie ruszą się stąd póki nie dojdzie do rozmów z lekarzami i dyrekcją szpitala.
Lekarze jdnak nie wychodzą, nie chcą również komentować tego, co się dzieje.
Zdania pacjentów, którzy odwiedzają szpital, w kwestii prostestu są podzielone. - Nie wiem, czy ten prostet powinien się odbyć. Już wystarczy, że strajkują lekarze. Myślę, że ptorestujący niewiele zdziałają. Ja jednak wolę stać z boku – twierdzi Adam Stanicki. Podobnego zdania jest Iwona Radek. - Myślę, że to nie ma sensu. Na tych ludzi i tak nikt nie zwraca uwagi – mówi.
Są jednak i tacy, którzy strajk pacjentów popierają. - Chcemy tylko rzetelnej opieki medycznej! To żaden wstyd mówić o tym głośno! Jak długo można spokojnie patrzeć na tę chorą sytuację? Jesteśmy tylko ludźmi, chcemy być godnie traktowani! – postulują.
Garstka protestujących pacjentów zapowiada, że nie zaprzestanie okupacji szpitala.