Tak to drzewiej bywało…
Odwiedząjący Piotrówkę, którzy zjawili sie tutaj całymi rodzinami, nie ograniczali sie jednak tylko do oglądania. Wojowie, rzemieślnicy, niewiasty przy krosnach chętnie opowiadali o swoim życiu w słowiańskich, średniowiecznych zagrodach, na polach walki i o panujących wówczas obyczajach. - To są miecze karolińskie; nazwa pochodzi stąd, że jako pierwszy używał ich król Karol - opowiadali zgromadzonej wokół ich kramu publice wojowie: Ingwar, Mirosław, Mścigniew i Radomił. - Są one jednosieczne, to znaczy ostrzone z jednej strony. Ale miecze były używane przede wszystkim przez książęta, wojowie walczyli czekanami, toporami i włóczniami. Te ostatnie miały po prostu bardzo daleki zasięg.
Członkowie Sojuszu Plemion Południowych (przyjechali ze Śląska) wyjaśniali także, co to jest lamelka (zbroja skórzana albo z materiału) i dlaczego kolczugę zakładało się właśnie na nią. Chłopcy okupowali stanowisko łucznicze, dziewczęta patrzyły, jak plecie się z nici tkaninę i zachwycały biżuterią. Dojrzałych raczej panów interesował proces wypalania węgla drzewnego i uzyskiwania dziegciu. - Dziegieć, to najlepsze lekarstwo na choroby skóry - przekonywali Piotr Gaczkowski i Wojciech Piotrowski z Biskupina.
- Bardzo dobrze, że wreszcie w tym miejscu coś się dzieje - uważają Ada Orzechowska, Michał Miernik i Wojtek Arczewski. Wojtek podkreśla, że studiuje wprawdzie ekonomię, ale interesuje się historią średniowiecza. - Tym bardziej, że mieszkam w pobliżu najstarszej część Radomia - dodaje. - Ciekawe, czy na tym stosie razem z ciałem rycerza spłonie także jego żona? Podobno Słowianie mieli taki zwyczaj...
Więcej zdjęć w Galerii