Mieszkamy w Radomiu, bo musimy?
Na ponad trzygodzinne spotkanie pod hasłem „Przestrzeń śródmieścia Radomia – przejawy zniszczenia, ukryte
wartości, kierunki zmian" przybyło kilkadziesiąt osób. Punktem wyjścia do dyskusji była prezentacja rozwiązań urbanistycznych w różnych miastach europejskich. Radom wypadł blado. Socjolog, dr. Aneta Śledź przez lata prowadziła badania, z których jasno wynika, że radomianie (ponad 60 proc mieszkańców) nie są zadowoleni ze swego miasta. – Najgorsze opinie uzyskały śródmieście, osiedla: Potkanów, Borki, Zamłynie. Ludzie mieszkają w Radomiu bo muszą. Spada poczucie tożsamości. Starsi są przywiązani, ale osoby w wieku produkcyjnym nie są potencjałem miasta – wyliczała dr Śledź. Z badań wynika też, że mieszkańcy najlepiej oceniają dzielnice domków jednorodzinnych a centrum miasta od lat uważają za niebezpieczne, nieatrakcyjne. – A ulica Żeromskiego jest niedostępna dla pań na obcasach. Ten kto projektował nawierzchnię na pewno nie był kobietą. Rynek również jest pusty. Budynki obwieszone są banerami, reklamami bez składu i ładu. Panuje chaos, brak jakiejkolwiek estetyki – wyliczała prelegentka. Jej zdaniem, nawet monitoring nie zapewnia bezpieczeństwa, ponieważ handlujący w centrum miasta skarżą się na częste kradzieże i rozboje, których nawet nie zgłaszają na policję – mówiła. Powołała się na takie opinie: „degradacja miasta", "rewitalizacja kuleje", "dezintegracja społeczeństwa”. Uczestnicy spotkania uzupełniali: „ulice nijakie", "dziura komunikacyjna", "skansen”. – Radomianie oczekują kultury na wysokim poziomie: filharmonii, dobrego teatru, koncertów. Nie chcą mijać pijaczków w bramach, nie chcą drobnej przestępczości. Tu potrzebny jest długoletnia strategia ożywienia i uatrakcyjnienia Radomia. To proces na lata – twierdzi Aneta Śledź.
Małe prędkości, więcej rowerów
Zarówno dr Michał Beim jak i architekt Tomasz Zaborowski pokazywali na przykładach miast europejskich rozwiązania sprzyjające lepszej komunikacji, w tym budowę dróg rowerowych. Powrócił temat remontu parku Kościuszki. – Miasto wydało na ten cel 8 mln zł. Osoby odpowiedzialne za to co tam teraz jest powinny ponieść polityczną odpowiedzialność - zaznaczył T. Zaborowski. Podkreślił, że 10 procent sumy przeznaczanej na budowę dróg należałoby przeznaczyć na tworzenie małych placów przestrzeni publicznej takich jak np. w Pradze - To właśnie miasta muszą łożyć na takie przestrzenie, wymóc je na deweloperach – mówił architekt. Jego zdaniem, właściwym kierunkiem rozwoju dla Radomia są małe prędkości w centrum (6 - 7 km na godz.– prędkość spacerowa), tzw. krótkie ulice, więcej rowerów, brak barier dla pieszych, dobre nawierzchnie. - Styl i urbanistyka w Radomiu jest żenująca, popatrzmy na to co się dzieje przy ul. Kelles-Krauza. Ulica Limanowskiego przez ruch samochodów jest w skrajnym stanie technicznym. Funkcja właściwej komunikacji jest podstawą dobrego rozwoju miasta. Tymczasem osoby starsze są tu dyskryminowane na przejściach, nie nadążają z pokonaniem ich – wyliczał T. Zaborowski.
Organizatorzy zrezygnowali z kolejnej zaplanowanej na wieczór prelekcji przekładając ją na kolejne tego rodzaju spotkanie.
Bartek Olszewski