
Prezydent przyszedł na nadzwyczajną sesję rady miejskiej z tymi samymi projektami uchwał, które już wnosił pod obrady radnym poprzedniej kadencji. Ale wtedy radni PiS argumentowali, że takie finansowe decyzje powinna podjąć już nowo wybrana rada. Dzisiaj sala obrad w USC była wypełniona po brzegi, bo na sesję przyszli nie tylko wszyscy dyrektorzy wydziałów w magistracie, ale także szefowie spółek miejskich (o to dopominali się radni PiS) i m.in. nauczyciele. Wszyscy z obawy o to, czy - jak przewidywał prezydent - w kasie miasta nie zabraknie pieniędzy na wypłatę ich wynagrodzeń.
Projekt uchwały złożony przez Radosława Witkowskiego przewidywał ustalenie deficytu budżetowego w wysokości 65 mln 23 tys. 653 zł, który miał być pokryty z emisji obligacji w wysokości 39 mln 535 tys. 300 zł, pożyczki w kwocie 3 mln zł i wolnych środków w wysokości 22 mln 470 tys. 653 zł. Prezydent wnioskował również o zgodę rady na zaciąganie kredytów i pożyczek do 50 mln zł na sfinansowanie przejściowego deficytu. Kolejny projekt uchwały przewidywał emisję obligacji gminnych na kwotę 39 mln 535 tys. 300 zł.
Stan finansów miasta
Zanim radni rozpoczęli dyskusję na temat wniesionych projektów uchwał, prezydent Witkowski odpowiadając na wcześniejszą prośbę przewodniczącej rady miejskiej Kingi Bogusz, przedstawił stan finansów miasta i wyjaśniał, dlaczego zmieniła się wysokość deficytu miasta. - Plan dochodów został zwiększony, bo do kasy miasta wpłynęły pieniądze ze źródeł zewnętrznych na realizację inwestycji takich jak przebudowa Wojska Polskiego i trasy N-S. Jednocześnie zwiększyły się wydatki na oświatę (reforma - 14 mln zł), gospodarkę odpadami (2 mln zł), organizację Air Show (1 mln 300 tys.zł), transport publiczny (600 tys. zł) - wymieniał prezydent. Powoływał się też na lata minione i pokazywał, że deficyt budżetowy oscylował zawsze na poziomie 10 - 17 - 24 mln zł. Pytał także radnych, jaką kwotą mógł dysponować jego poprzednik w sytuacjach nagłych. - Kwotą 50 mln zł - sam odpowiadał. Poinformował również, że na koniec tego roku przewidywane wykonanie dochodów wynosi 1 mld 206 mln zł, a z uwzględnieniem obligacji w wysokości 65 mln zł - 1 mld 272 tys. zł. - Na wczoraj na godz. 7.30 w kasie miasta znajdowało się 29 mln 820 tys. 656 zł, z czego 21 mln 361 tys. przeznaczonych jest na wypłatę 500+, ale to są środki znaczone, nie wolno ich wydać na inny cel. Na koniec roku przewidujemy wpływy 98 mln 700 tys. zł z subwencji drogowej, razem będzie to 109 mln 150 tys. zł, a wydatki wyniosą 145 mln 652 tys. zł. Ta różnica - 39 mln 550 tys. zł - to ta sama wartość, którą zaplanowali w budżecie radni w styczniu tego roku - tłumaczył prezydent Witkowski dodając, że dzisiejsza uchwała jest wyłącznie "techniczna". Przypominał radnym, że w poprzednich latach gmina również zaciągała kredyty. Wyjaśniał, że miasto chce wyemitować obligacje, a nie wziąć kredyt, bo to tańsze rozwiązanie. Ale najważniejsze - sprecyzował - czym może skutkować brak zgody radnych na emisję. - W kasie miasta zabraknie 39,5 mln zł. To nie prezydent zrobił jakiś dług, to rada miejska zdecydowała o tym deficycie. Przy założeniu, że nie zgodzicie się państwo na ten deficyt, scenariusz jest taki, że w grudniu jeszcze jakoś dociągniemy, bo nie zapłacimy do połowy grudnia składek ZUS, nie zapłacimy faktur za dostawę towarów i usług, za budowę trasy N-S, co też skutecznie zablokuje nam pieniądze na budowę dróg z budżetu państwa; na ulice mogą nie wyjechać autobusy, możemy nie wywozić odpadów, nie zapewnimy wyżywienia i opieki mieszkańcom domów pomocy społecznej - wymieniał Radosław Witkowski.
Wójcik: Dostał pan propozycję
Szef klubu radnych PiS Dariusz Wójcik przekonywał, że wypłata wynagrodzeń jest niezagrożona. Jednak zamiast odnosić się merytorycznie do projektu uchwały, nawiązał do spotkania prezydenta z Markiem Suskim, liderem PiS w okręgu radomskim. - To pan odpowiada za opłacanie faktur, płacenie ZUS-u. Dostał pan propozycję wspólnego kierowania naszym miastem. Jak pan sobie wyobraża w tej sytuacji sprawne kierowanie miastem? Za prezydenta Kosztowniaka mieliśmy koalicję z PSL-em i PSL miał wiceprezydenta. Niech pan się nie boi pana Schetyny - atakował Wójcik.
Radni Koalicji Obywatelskiej i Kazimierz Woźniak z Bezpartyjnych Radomian przekonywali, że zaproponowane uchwały mają charakter "czyszczący" i "porządkujący". - Źle się stało, ze pan Wójcik rozpoczął dyskusję polityczną. Rada to nie jest na to dobre miejsce. Nikt nie ma prawa zrzucać z siebie odpowiedzialności - podkreślał Woźniak. W podobnym tonie wypowiadała się przewodnicząca klubu Koalicji Obywatelskiej. - Tu jest samorząd, tu nie ma miejsca na politykę. Pan prezydent powiedział, że zrobi wszystko, aby pieniądze na wynagrodzenia w grudniu się znalazły, ale od stycznia tej gwarancji już nie ma - twierdziła Marta Michalska-Wilk. Przypomniała, że w styczniu radni PiS wprowadzili do budżetu wiele zadań, a radni PO podnieśli za nimi ręce. - Ale każda podjęta decyzja niesie konsekwencje - dowodziła. Apelowała, by nie robić w radzie polityki i dać spokój miastu, za co otrzymała gromkie brawa. Z kolei Katarzyna Kalinowska przypomniała, że w 2009 roku prezydent Andrzej Kosztowniak zwrócił się do rady o zgodę na emisje obligacji na kwotę 90 mln zł. - I rada nie miała wtedy wątpliwości - podsumowała.
Z terrorystami się nie negocjuje
Klub PiS co rusz wnioskował o przerwę, a przewodnicząca hojnie się na to zgadzała. Po pierwszej Wójcik w imieniu klubu złożył dwa wnioski, by w z projektu uchwały wykreślić paragrafy mówiące o zwiększeniu deficytu budżetowego, zgodzie rady na zaciąganie przez prezydenta kredytów i pożyczek w wysokości do 50 mln zł i emisji obligacji gminnych. W głosowaniu nad poprawkami wzięło udział 22 radnych, 14 było za 9 przeciw. Natomiast w głosowaniu zmienionego projektu uchwały głosowały 24 osoby; 22 były za, nikt nie był przeciw, wstrzymało się dwóch radnych - Wiesław Wędzonka (KO) i Kazimierz Woźniak (BR). - To sabotaż na finansach miasta - komentował później Woźniak.
W wystąpieniu po głosowaniach na radnych PiS suchej nitki nie zostawiła Marta Michalska-Wilk. - Przenieśliście tu zwyczaje z Wiejskiej: piszecie wnioski i poprawki na kolanach, radzicie czwartą, piątą godzinę, a potem idziecie jak walec. Chcieliście z nami współpracy dla dobra miasta, a teraz ot, tak zabieracie 40 mln zł z dochodów nie wskazując, czym ten brak pokryjecie. Destabilizujecie finanse miasta. Z terrorystami się nie negocjuje - dowodziła szefowa klubu KO, za co ponownie zebrała rzęsiste oklaski. A Katarzyna Kalinowska zarzuciła radnym PiS, że ich celem nie jest dobro miasta, ale postawienie prezydenta pod ścianą.
Dariusz Wójcik apelował natomiast, by Radosław Witkowski "poddał się ocenie" wyborców za 9 - 10 miesięcy; miał tu zapewne na myśli to, że po upływie takiego czasu można zorganizować referendum w sprawie odwołania prezydenta. Odpowiedziała mu Michalska-Wilk, że prezydent poddał się właśnie takiej weryfikacji 4 listopada. - Byliśmy już podpalaczami, słyszeliśmy, że przyznaliśmy sobie 500+, a dziś zostaliśmy terrorystami. Ale nie zastraszycie nas - zapewniał Wójcik.
Bez względu na to, czy zostanie pan wiceprezydentem
- Osiem dni temu, podczas pierwszej sesji, tuż po zaprzysiężeniu apelowałem, abyśmy rozpoczęli kadencję bez urazów i żali z kadencji poprzedniej. Pan, panie przewodniczący jest starym, politycznym wyjadaczem, ale ci młodzi ludzie w pana klubie zostali wybrani, bo mieszkańcy uwierzyli, że będą pracować na ich rzecz. Tymczasem brak pieniędzy w kasie miasta prowadzi do kryzysu związanego z wynagrodzeniami. Pan ma polityczną misję do spełnienia, pan ma rozbijać obrady. Szanujmy wyborców, mieszkańców Radomia - apelował prezydent Witkowski. I zaproponował Wójcikowi: - Jeśli chce pan zająć fotel wiceprezydenta, aby obejrzeć dokumenty, zapraszam już jutro. Jakie dokumenty chce pan obejrzeć? Ja panu te dokumenty pokażę bez względu na to, czy będzie pan wiceprezydentem, czy prezesem Polskiej Grupy Zbrojeniowej - deklarował Radosław Witkowski.
Bożena Dobrzyńska
-
-
Prezydent nie przekonał szefa klubu radnych PiS (Dariusz Wójcik pierwszy z prawej)
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-