
Na wystawie "Mój Nikifor" prezentowane są prace z różnych okresów, od lat 20. do 60., m.in. szczególnie cenne wczesne autoportrety, prace z postaciami biskupów, czy architekturą miejską. Arcydziełem wystawy jest akwarela przedstawiająca 21 scen z życia malarza. Nikifor, malarz „naiwny”, żebrzący na ulicach, miał świadomość, że jest kimś wyjątkowym.
MSW pokazuje także rysunki i obrazy Edwarda Dwurnika z własnej, liczącej 38 dzieł kolekcji.
Wystawę Nikifora obejrzał Dwurnik w Kielcach, latem 1965 r., po drugim roku studiów w warszawskiej Akademii. Mówił o Nikiforze („Odra”, nr 4, 1996),: „Był moim najważniejszym mistrzem, właściwie jedynym. Nigdy nie przeżyłem większych emocji od tych, które wzbudziły jego obrazy oglądane na żywo”. - 50 lat po tym zdarzeniu, które określiło charakter twórczości Dwurnika, w naszym muzeum można zobaczyć ich prace blisko siebie - podkreśla Mieczysław Szewczuk z muzeum.
W roku 75. urodzin Krzysztofa Mańczyńskiego (ur. 1940), jednego z najwybitniejszych radomskich malarzy, MSW przypomina te jego obrazy i rysunki ze swojej kolekcji, które w ostatnich latach nie były pokazywane.
- Dyplom warszawskiej ASP (1968) przygotował Mańczyński w pracowni ilustracji książkowej prof. Jana Marcina Szancera, ale maluje i rysuje z tak wielką wrażliwością na kolor, swobodą, spontanicznie, nie przestrzegając jakichkolwiek reguł akademickiego rysunku – że możemy pokazywać jego prace obok prac Nikifora i Dwurnika - tłumaczy Szewczuk. Przypomina, że przed laty Muzeum Sztuki Współczesnej planowało zorganizowanie wspólnej wystawy trzech malarzy: Nikifora, Dwurnika i Mańczyńskiego. - To miała być jedna z tych wystaw, które każą zastanowić się, jak rodzi się sztuka. Taka wystawa nie powstała; teraz są trzy wystawy obok siebie - dodaje.
Wystawy czynne do 13 września.
(bdb)