Wizyta po latach. 98-letnia pracownica Fabryki Broni wspominała pracę w „Łuczniku”
12 grudnia 2018
To była niecodzienna wizyta. Do Fabryki Broni przyjechała 98-letnia Feliksa Niewiadomska, najstarsza żyjąca była pracowniczka „Łucznika”. W czasie okupacji niemieckiej kobieta współpracowała z podziemiem niepodległościowym, dostarczając m.in. informacji o liczbie wyprodukowanych pistoletów VIS.
Prezes fabryki Adam Suliga zaprezentował gościowi egzemplarz pistoletu VIS z okolicznościowej serii 100 egzemplarzy, wyprodukowanych w tym roku z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę. - Jesteś, kochany mój. Trzeba by go rozebrać. Tu jest lufa, tu szczerbinka! – ożywiła się na widok pistoletu starsza pani, która jako młoda pracownica zakładu dokonywała odbioru VIS-ów w ramach procesu produkcji. Po pierwszej emocjonalnej reakcji nie ukrywała jednak że poczuła także niechęć. - Ludzie powinni żyć w zgodzie i miłości - przekonywała. - Na świecie powinien być spokój. Ja zawsze to powtarzam. Przeżyłam życie jako szczęśliwa żona, matka, babka i prababka - mówiła. W Fabryce Broni pracowała cała rodzina starszej dziś pani: m.in. mąż, ojciec, brat i siostra.
Prezes Suliga wyjaśniał, że dzisiejszy VIS składa się z części takich jak przed wojną, ale technologia przy produkcji musiała być nieco zmieniona, ponieważ dzisiaj są inne maszyny. - Ale dbaliśmy, by zachować wygląd dawnego pistoletu. - My dostawaliśmy go w częściach wraz z instrukcją i parametrami, trzeba było to wszystko dokładnie poskładać - opowiadała pani Feliksa. Prezes przyznał, że dzisiaj ten proces wygląda podobnie.
Kiedy fabrykę zajęli Niemcy, z młodą pracownicą skontaktowali się przedstawiciele działającej w zakładzie organizacji podziemnej. Zadaniem 19-letniej Feli było zapamiętywanie wszystkich danych dotyczących liczby sztuk wyprodukowanych części pistoletów i przekazywane tej wiedzy przedstawicielom podziemia. Informacje te trafiały następnie do Londynu, do polskiego rządu na uchodźctwie.
Feliksa Niewiadomska była świadkiem tragicznych chwil w historii fabryki i jej załogi. W 1942 roku Niemcy wykonali egzekucje na 50 pracownikach zakładu za współpracę z podziemnym Państwem Polskim. - Nie chcę do tego wracać, bo to jest dla mnie cały czas ogromne, trudne przeżycie. W życiu nie zapomnę, jak budowano te szubienice. Trzeba było patrzeć na to, jak wieszano ludzi. Powiedziałam wtedy do jednego volksdeutscha: wy nie jesteście ludźmi, jesteście mordercami – wspominała ze łzami w oczach 98-latka.
Była pracownica Fabryki Broni zwiedziła nową siedzibę Fabryki przy ul. Grobickiego. Otrzymała też na pamiątkę wydaną z okazji 100-lecia niepodległości Polski monografię poświęconą historii radomskiego "Łucznika".
bdb
- Prezes Sulida prezentuje VIS-a